Lubię mieć wszystko zaplanowane. No, tak po prostu. Wtedy czuję, że panuję nad sytuacją. Przed ślubem Kingi i Mateusza, we wrześniu ubiegłego roku, nie panowałam nad niczym 😀 Umowa podpisana rok wcześniej, data ustalona rok wcześniej, godziny ustalone rok wcześniej, miejsca poznane, a ja nie mogę się skontaktować z Młodą Parą! Na tydzień przed ślubem, na trzy dni przed ślubem, na dzień przed ślubem jedyny telefon kontaktowy milczy jak ciemny grobowiec 😉 , skrzynka emailowa zieje pustką! Z duszą na ramieniu jechałam do domu Kingi na ustaloną rok wcześniej godzinę… I wszystko było dobrze! Potoczyło się jak w zegarku i wyszło przepięknie 😀 Kingo i Mateuszu, to był piękny dzień i Wy jesteście piękni na tych zdjęciach.
ceremonia: Kościół NMP w Parzniewicach
przyjęcie: Dom Ludowy we Wronikowie