Od strony szmaragdowej można było obejrzeć Maderę tu. A dziś kobaltowa twarz Madery, gdzie niebo płynnie przechodzi w ocean.
Oglądajcie:
Od strony szmaragdowej można było obejrzeć Maderę tu. A dziś kobaltowa twarz Madery, gdzie niebo płynnie przechodzi w ocean.
Oglądajcie:
Zakochałam się w Maderze przez mojego Wojtka. No bo – on kocha tę wiosenną wyspę, musiał mnie tam zabrać. Zabrał. I przepadłam. Madera jest jak Ziemia wiosną w mikroskali: morze zieleni, eksplozja kwiatów, Funchal tętniące życiem, spalona słońcem pustynia, kręte wąskie drogi, a jak już przestajesz wierzyć, że gdzieś tam istnieje jakiś prosty odcinek drogi dłuższy niż metr – lądujesz na maderowej wersji Route 66 😉 No i storczyki! Wrócimy tam na pewno nie raz i nie dwa, kiedyś zamieszkamy 😀
A dziś – szmaragdowe oblicze Madery:
Oto wyzwanie! Każdego dnia zrobić zdjęcie czegoś, co sprawiło, że poczułam się szczęśliwa czyli #100happydays challenge. Zaczęłam 13 maja i, jak na razie, trzymam się dzielnie 😀
Szczegóły możecie śledzić na moim instagramie, a poniżej pierwszy tydzień z udokumentowanym szczęściem 😉
Już tak mam, że jeśli zbyt długo nie widzę i nie słyszę morza, to tracę napęd. Jeden dzień nad morzem, jedno spojrzenie i już znów baterie naładowane. Żeby zatem wytrzymać do momentu, kiedy usłyszę, zobaczę i poczuję ocean (już niedługo! 🙂 ), krótki post z ostatniego ładowania witalnych baterii:
Czytaj dalej →