Zdarzyło się ostatniego dnia stycznia bieżącego roku…
Ula, po odbyciu podróży-specjalnie do mnie!-z południa Polski do Łodzi, po burzy mózgów „co założyć”, „jak umalować”, pięknie zapozowała w towarzystwie mojej Panamy, Kariny, Kacpra i wszelkiej innej zwierzyny, która wcisnęła się w kadr 🙂 wyszło tak, jak miało wyjść – czyli melancholijnie, ale z nadzieją na jutro.
pozowała: Urszula Makosz;
a jako asystent świetnie sprawdziła się Grażyna;
zdjęcia zrobiłyśmy w Stajni Oleńka;
a teraz mam ochotę na kucyki! kto chce zdjęcie z kucykiem? 😛
I ponownie Karina – specjalnie dla Krzyśka 🙂
P.S. Zazwyczaj przy obrabianiu zdjęć towarzyszy mi jakaś piosenka, melodia czy konkretna płyta, co dla mnie – wielbicielki ciszy jest, powiedzmy, dziwne. A zwykle właśnie to stanowi źródło nazw konkretnych sesji zdjęciowych… jak i tym razem.
Bardzo miło wspominam nasz dzień sesyjny 🙂 Mimo, iż był zimny i pochmurny, dzięki Paulinie, jej uśmiechowi, zaangażowaniu i profesjonalizmowi stał się jasny i bajeczny.
Nawet wiatr i konie zdawały się być posłuszne Pani fotogfaf 🙂
Bardzo dziękuję Ci Paulinko za współpracę, na pewno jeszcze wrócę!
Ula