Historia jednej sesji…

Było tak:
Paulina Gajewska bardzo chciała mieć „prawdziwą sesję zdjęciową”. Pewnymi drogami (Anno-Maćkowymi) życzenie to dotarło do mnie. Podjęłam się, ale strach mnie nie opuszczał – Paulina wymagającą bestyjką jest, no i sama z powodzeniem mierzy się z aparatem.
Fotografie wyszły takie, jak trzeba – rodem z baśni:

(Sukienka oczywiście szyta przez duet „A. i P. Zatorskie”-ukłony dla mojej mamy… hafty moimi rękami wykonane)



2 Thoughts on “Historia jednej sesji…

  1. Irena on 24 września 2009 at 17:37 powiedział(a):

    To rzeczywiście obrazek bajeczny,bajkowy…prześliczny.Jesienią poprzedniego roku szukałam wyjątkowych połączeń kolorystycznych w dębowym lesie i razem z synem uwieczniałam je na fotkach.

  2. Hmm, chyba masz rację z tymi kolorami, kontrastami, tą soczystością – czasami;) To ostatnie zdjęcie – ta zieleń jest boska -to fakt!:) Julita

Nawigacja po wpisach