Znalezione w archiwum – jedno z moich ulubionych, z kliszy wywoływane (mój fotograficzny wykładowca powiedział kiedyś, że genialne. hmmm…). Czasem próbuję przypomnieć sobie czas, kiedy lustrzanka nie była cyfrowa, a ja pilnowałam każdego ujęcia, bo klisza liczyła 36 zdjęć…